Słowo wstępu i mała prośba

Mam nadzieję, że moje posty będą znośne i w miarę ciekawe. Nie mniej jednak zdaję sobie sprawę, że nie jestem nieomylny i wielu z was może mieć inne zdanie na różne tematy. To co piszę to moje osobiste przemyślenia, więc proszę o kulturalną dyskusję na temat w komentarzach. Każdy może dodać coś od siebie. Wymiana poglądów i argumenty to podstawa do tworzenia wysokiej jakości intelektualnej.

niedziela, 16 grudnia 2007

Tarcza antyrakietowa

Witam! Poruszam temat gorący i niezbyt związany z porównywaniem sytuacji politycznej w Polsce i za granicą. Muszę przyznać, że minister Sikorski zaczyna u mnie punktować. Skończyło się ślepe poddaństwo wobec USA typowe dla rządów PiS. Widać, że to zmieniło się w Polsce to co było ostatnio najgorsze, czyli polityka zagraniczna. O ile ze względu na swe centrowe poglądy nie jestem zwolennikiem polityki wewnętrznej PO, to jednak polityka zagraniczna zaczyna spełniać moje oczekiwania. Wstrzemięźliwość w optymizmie wobec tarczy i dostrzeżenie tego, że Rosjanie są również graczem w tej grze jest jak najbardziej rozsądne. Osobiście jestem przeciwnikiem instalacji tarczy rakietowej w Polsce. Obawiam się, że jest ona tylko wynikiem wewnętrznego lobbingu w USA. Nie wiadomo, czy Iran ma rakiety zdolne zagrozić USA. Nie wiadomo, czy Iran ma głowice aby uzbroić te rakiety. Być może jest tak jak z Irakiem, żadnej broni masowego rażenia nie znaleziono, zagrożenie ze strony Saddama było sztucznie wyolbrzymione a międzynarodowa opinia publiczna oszukana. Mam obawy, że to samo może dotyczyć tarczy antyrakietowej. Tak naprawdę jedyne, co ta tarcza będzie robić, to zmniejszać rosyjskie możliwości obronne, a to spowoduje, że USA nie będą miały przeciwwagi na arenie międzynarodowej i będą mogły dyktować swoje warunki.

sobota, 15 grudnia 2007

Raport drogowy cz. 2

Witam! Wreszcie znalazłem czas na obiecany następny odcinek. O ścieżkach rowerowych już było, teraz o bezpieczeństwie. Chociaż tak naprawdę ścieżki rowerowe też są związane z bezpieczeństwem. Rozdzielenie ruchu samochodów i rowerów podnosi bezpieczeństwo rowerzystów i zwiększa komfort prowadzenia samochodu, nie ma rowerzystów jadących wężykiem po jezdni. Tu dochodzi następny aspekt, bezpieczniej jest wracać z imprezy na rowerze, bezpieczniej jest też jechać samochodem w godzinach imprezowo-powrotowych.
Inna kwestia to organizacja ruchu w okolicy szkół i na osiedlach. Tutaj pojawia się wyjaśnienie do drugiego zdjęcia z poprzedniego posta. Otóż te śmieszne biało-czerwone znaki osadzone w podstawkach z czarnego ciężkiego plastiku są po to aby ograniczyć zapędy młodocianych ścigaczy i wiecznie śpieszących się "poważnych ludzi". Zazwyczaj też osiedla mają ustawione znaki informujące o strefie ograniczonej szybkości, jak na przykład na zdjęciu poniżej.

Godną zauważenia rzeczą, jest to, że ograniczenie prędkości w takiej strefie nie jest egzekwowane fotoradarem, a właśnie przez odpowiednią konstrukcję drogi, która studzi zapał ścigantów. I nie jest to robione przez dziury w drodze i inne zapory przeciwczołgowe, jak jest to robione w Polsce (oczywiście jest to efekt niezamierzony), a przez zwężenia, o czym informuje odpowiedni znak. Zdjęcie w poprzednim poście pokazuje takie właśnie zwężenie, wklejam jeszcze następne. Poniżej zdjęcie z pewnej odległości.Inne zwężenie, w widocznym asfaltowym śpiącym policjantem. To jest akurat przejście do szkoły. Kiedy patrzę na to zdjęcie przypomina mi się piosenka Kazika "Kochajcie dzieci swoje". Tekst jest w sumie nie związany z bezpieczeństwem na drodze, ale tytuł pasuje jak ulał.

Jak widać, aby poprawić bezpieczeństwo na drogach nie trzeba wcale stawiać fotoradarów. Można zrobić drogę tak, żeby nie dało się szybciej pojechać. I to jest właściwe podejście do bezpieczeństwa. Fotoradar nie powoduje, że ludzie jadą wolniej w danym rejonie. Fotoradar powoduje, że zwalniają przed fotoradarem i wciskają pedał w podłogę za. A kilku frajerów na dzień płaci mandaty, żeby zasilić pazerną kasę samorządu. Tu jest podstawowa różnica pomiędzy państwem polskim i duńskim. W Polsce władza jest przeciw obywatelowi. Obywatel z założenia popełnia wykroczenia i należy go ścigać i karać. W Danii założenie jest inne, nie prowokować do wykroczeń i ufać obywatelom. I to dedykuję naszym rządzącym i wszystkim Polakom głosującym w wyborach.

niedziela, 2 grudnia 2007

Raport drogowy i poradnik dla samorządowców

Ten odcinek poświęcam edukacji samorządowców w zakresie dróg osiedlowych i ścieżek rowerowych. Przewiduję jeszcze kilka postów o ruchu drogowym, ale niech to będzie pierwszy z nich.
W ramach wstępu powiem o rowerach w Danii. Rowery odrywają tu niesamowicie dużą rolę. Ze względu na przyzwoicie łagodne zimy wielu ludzi jeździ na rowerach zimą. Jest to podstawowy środek transportu na odległości nie przekraczające 5 km, jednak jest też spora grupa osób która jeździ na dalsze dystanse. Trzeba jednak przyznać, że rowery w Danii są nieco inne. Są to zazwyczaj rowery miejskie, z wąskimi oponami i dużymi kołami standardowo 28 cali, lekkie z aluminiowymi ramami. Dodatkowym udogodnieniem są przerzutki w piaście i hamulec nożny. Przerzutki w piaście mają fundamentalną zaletę w warunkach miejskich, można zmieniać biegi w czasie kiedy rower stoi. Przydaje się to pod światłami. Hamulec nożny jest natomiast użyteczny kiedy mamy coś pod pachą i kierownicę trzymamy jedną ręką, możemy wtedy hamować obydwoma kołami. Poza tym hamulec nożny jest niemalże niezniszczalny. A tak wygląda typowy nowy rower w Danii. Nie chce mi się schodzić do piwnicy i robić zdjęcia mojemu staremu, ale też jest aluminiowy, z pięcioma przerzutkami w piaście, jeszcze produkcji Sachsa, teraz produkcją tych przerzutek zajmuje się Sram (w Polsce musieli by zmienić nazwę :) ).
Rower to jeszcze nie wszystko, potrzebna jest ścieżka rowerowa. I tu uwaga do samorządowców. Błagam was róbcie ścieżki z asfaltu a nie z kostki!! Ci którzy podejmują decyzję o budowie ścieżek z kostki powinni za karę codziennie po nich jeździć. Kolarkami żeby jeszcze bardziej odczuli. Wszystkie ścieżki rowerowe w Danii są z asfaltu. Są poprowadzone raz przy jezdni, oddzielone od niej małym krawężnikiem. Przykład ścieżki rowerowej poniżej.


Następne zdjęcie to następny wzorzec dla samorządowców, czyli jak zaprojektować skrzyżowanie kiedy jest ścieżka rowerowa.Mam nadzieję, że jakiś samorządowiec to obejrzy te zdjęcia i będą one dla niego inspiracją. Acha jeśli ktoś mówi, że na ścieżkach nie widać rowerzystów, to dlatego, że zdjęcia były robione w niedzielę rano. W tygodniu wszystkie ścieżki rowerowe są pełne rowerzystów. W niedzielę wszyscy śpią, mało kto zawraca sobie głowy chodzeniem do kościoła. Jeśli o mnie chodzi to jestem agnostykiem, a ksiądz w polskim kościele na Amager jest redemptorystą więc źle mi się kojarzy. Niedziela jest czasem na uprawianie sportu i pisanie sprawozdań.

W następnym poście wyjaśnię nieco o drugim zdjęciu. Może ktoś się już domyśla co.

Folklorystyczny socjalizm rządzi w Polsce

Pierwszy post po długiej przerwie. Jednak czasem ciężko jest studiować i pracować na raz. Tym razem napiszę jednak o Polsce. Następnym razem będzie lepiej. Poruszyła mnie sprawa Donalda Tuska latającego na ważne spotkania samolotami rejsowymi. Oczywiście można to podciągać pod tanie państwo, ale co z samolotami rządowymi, za które i tak płacone jest ubezpieczenie, które są utrzymywane w stanie zdolności do lotu, pilotami zatrudnionymi na etaty? Może i tak lot samolotem liniowym jest tańszy, ale uważam że szef rządu w oficjalne delegacje nie powinien latać samolotami rejsowymi, zaraz wyjaśnię czemu.

  1. Przypomina to solidaryzm Jarosława Kaczyńskiego który nie miał nawet konta w banku, tak jak by zdawał się mówić "Widzicie? Ja tu nie jestem dla pieniędzy, jestem skromny i nie obnoszę się z moją władzą." . To dokładnie takie samo uderzenie w populistyczną nutę.
  2. Można czarterować samoloty. Jest to tańsze niż utrzymywanie rządowej floty a daje porównywalny prestiż. Do tego dodać należy też elastyczność i możliwość pracy sztabu na pokładzie. Nie chcę też aby mój premier robił z siebie pajaca pod publikę.
  3. Jest to czysta socjalistyczna propaganda, pokazywanie, że władza jest z narodem, że lata razem z narodem. Ale czy tak naprawdę te kilka ton paliwa mają jakieś znaczenie w budżecie państwa? W obliczu milionów złotych wydawanych przez dziurawy system opieki społecznej która daje pieniądze ludziom mającym duży dom, dwa samochody i pracującym na czarno żeby móc powiedzieć w Urzędzie Pracy że są bezrobotni i wydoić dodatkową kasę, nie płacąc podatków?
  4. Prawdziwy liberał nie powinien latać na ważne spotkanie samolotem rejsowym. Prawdziwy liberalny premier powinien zachowywać się jak prezes dużej firmy. A czy wyobrażacie sobie prezesa Volkswagena lecącego na negocjacje w sprawie przejęcia jakieś firmy tanią linią lotniczą?
To na tyle. Pozostawiam temat do przemyślenia.

niedziela, 18 listopada 2007

Komentarz do duńskich wyborów

Wreszcie po długiej przerwie udało mi się znaleźć chwilkę aby coś napisać. Jutro niedziela, nie muszę rano wstawać, naokoło cisza, nic mnie nie rozprasza.

Wzięło mnie na przybliżenie duńskiej sceny politycznej, więc zaczynam. Na początek, żeby było śmiesznie powiem, że główna duńska partia prawicowa nazywa się Venstre, co tłumaczy się na polski jako "lewy", ale bardziej by odpowiadało tutaj słowo lewica. Takie nazewnictwo partii prawicowej jak by nie było, wynika z tego, że kiedyś w parlamencie siedzieli oni po lewej stronie. Są to jednak bardzo stare dzieje, gdyż partia istnieje od 1870 roku. Na szczęście, w duńskiej polityce jedynie nazewnictwo partii wydaje się nieco nielogiczne, czego z resztą za granicą nikt nie musi wcale dostrzegać z powodu kwestii językowych.

Wróćmy jednak do tematu wyborów. Odbyły się one we wtorek 13 listopada, wynik był trudny do przewidzenia. Tak samo jak w Polsce były to wybory przedterminowe. Wygrała je koalicja rządząca przed wyborami, czyli Venstre, Danske Folkeparti i Konservative Folkeparti. Najbardziej interesującą postacią tych wyborów jest przewodniczący Venstre, Anders Fogh Rasmussen, który po tych wyborach utrzymał funkcję premiera (statsminister - minister stanu). Ten człowiek zwykł mawiać, że robi to co mówi i mówi to co robi. Niewątpliwe bardzo cenna właściwość. Na dodatek jest on dość mądrym i utalentowanym człowiekiem. Napisał kilka książek o podatkach i działaniu państwa. W młodości był nazywany w młodzieżówce liberalnej "czerwony Anders". Dzięki wykształceniu ekonomicznemu i długiemu doświadczeniu politycznemu wypracował swoją filozofię która znajduje odbicie w programie Venstre.

Główne punkty programu to obniżenie podatków, poprawa służby zdrowia (jak dobra by nie była trzeba ja ulepszać, i dobrze), zwiększenie kar za brutalne przestępstwa i zaostrzenie reguł udzielania azylu i reguł imigracyjnych. Do tego trzeba oczywiście wspomnieć o elastycznym rynku pracy i nakładach na edukację i rozwój zaawansowanych technologii. Jeśli chodzi o podatki, to nie ma wyznaczonego dogmatu podatkowego. Sprawą wpływającą na podatki są wydatki budżetowe, które nie powinny powodować zadłużania państwa, bo to zwiększa obciążenia podatkowe następnych pokoleń i hamuje wzrost gospodarczy. Kolejnym czynnikiem wzrostu gospodarczego są badania naukowe i rozwój nowoczesnych technologii stanowiących o konkurencyjności gospodarki.
I wszystko to przestawione bez dogmatyzmu, bez propagandy, z prezentacją dotychczasowych osiągnięć powyższej polityki.

Podsumowując, w Polsce brakuje takich właśnie liberałów, konsekwentnych, mówiących logicznie a nie rzucających dogmatami o jedynej słusznej stawce podatku. Ludzie odpowiedzialni za państwo zajmują się bardziej gospodarką a nie polityką, głównym tematem dyskusji jest gospodarka a nie obrzucanie się błotem i rozmowy kolegów z piaskownicy o pistolecikach.

Źródła informacji:
  1. http://www.venstre.dk/ - po duńsku i po angielsku
  2. http://da.wikipedia.org/wiki/Anders_Fogh_Rasmussen - tylko po duńsku
  3. http://en.wikipedia.org/wiki/Anders_Fogh_Rasmussen - po angielsku
  4. przekaz ustny

niedziela, 11 listopada 2007

Polityków luźne gadki na temat gospodarki.

Mam wrażenie, że od czasu naszej transformacji ustrojowej politycy albo starali się unikać rozmów o gospodarce, albo mówili dużo i bez sensu, często rzeczy ze sobą sprzeczne. O gospodarce nie mówiono, gdy reformy mogły spowodować zwolnienia. Gdy politycy nie wiedzieli co zrobić gospodarką to mówią dużo, żeby tylko mówić i udawać jak to oni dbają o nas, naszą gospodarkę i nasze finanse.

Przykładów nie trzeba dawać, wystarczy spojrzeć na ostatnie 20 lat. To samo mieliśmy w ostatnich wyborach. Tusk świecił oczami do wyborców i obiecywał Cud. Podatki mają zmaleć, wydatki z budżetu mają zmaleć, a jednocześnie cała budżetówka ma zarabiać więcej. Gospodarka ma się rozwijać w szalonym tempie za sprawą niskich kosztów pracy.

Ech, żeby pan Tusk więcej słuchał niż mówił. To co jest prawdziwą przeszkodą w polskim rozwoju gospodarczym to pokręcone prawo pracy. Okresy próbne, komplikacje, niemożność zwolnienia pracownika. Wszystko to powoduje, ze kodeks pracy jest obchodzony na wszystkie sposoby, zaczynają się dziwne praktyki typu zatrudnianie ochroniarzy na umowę-zlecenie. Tracą pracownicy i tracą pracodawcy. W systemie podatkowym problemem jest nie tyle wysokość podatków co komplikacja systemu. Tak naprawdę zdarzają się sytuacje, że naprawdę nikt nie wie jaki podatek zapłacić, ile go zapłacić i jako go zapłacić. Poza tym podatki i para podatki odprowadzamy w kilku urzędach. W wielu państwach UE od pobierania wszystkich składek i podatków jest jeden urząd. I to wystarczy. Jest taniej dla budżetu, łatwiej dla obywateli. Mam nadzieję, że ten rząd przynajmniej to zrobi.

sobota, 27 października 2007

Dlaczego PO przegra, albo dlaczego nie będziemy lubili PO.

Po wpisie na temat PiS przyszedł czas na PO. Będę próbował być obiektywny, tak jak podczas pisania o PiS.

Podtrzymują konwencję poprzedniego wpisu zacznę wymieniać w punktach co PO robi źle.

1. Rozdawnictwo publicznych pieniędzy, w perspektywie prowadzące do scenariusza węgierskiego. Po kilku latach okaże się, że pieniądze z prywatyzacji się skończą i nie będzie pieniędzy na wypłaty dla pielęgniarek i lekarzy.

2. Blokowanie obniżek kosztów pracy i podatków proponowanych przez PiS. Doprowadzi to do spowolnienia wzrostu gospodarczego i zwiększy bezrobocie.

3. Kłamstwa od początku rządów. Pierwsza decyzja PO to zablokowanie obniżki składki na ZUS. Jak to się ma do obietnic zmniejszania podatków? Poza tym PO tłumaczy zatrzymanie obniżki tym, że budżet państwa potrzebuje więcej pieniędzy. Jeśli budżet potrzebuje więcej pieniędzy to jak można wprowadzić liniowy podatek PIT 15% ? Czyli jednym słowem gwóźdź programu PO, 15% podatek liniowy to wyssane z palca hasełko bez żadnych podstaw.

4. Próby prywatyzacji finansowania służby zdrowia. Nie mam nic przeciwko temu aby część szpitali przychodni była prywatna. Ale nie chcę, żeby pieniądze z mojej składki trafiały do prywatnych firm, które istnieją głównie po to aby generować zyski. Czemu ktoś ma zarabiać na mnie? O ile NFZ może być nieudolny, to jego założeniem nie jest robienie kasy na składkach.

5. Tymczasem przed prywatyzacją PO próbuje reanimować kasy chorych. NFZ powstał aby opanować bałagan powstały z okazji kas chorych. Teraz PO chce ten bałagan przywrócić.

6. Wazeliniarstwo pana Tuska. Od takiej ilości wazeliny w jego słowach dostaję odruchów wymiotnych. Ten człowiek jest w stanie mówić wszystko co jest wygodne dla publiki. Ale czas pokaże, czy jego słowa mają jakąkolwiek wartość. O ile Kaczyńscy konsekwentnie realizowali swój program od pierwszego dnia, to pan Tusk ma program tylko podczas debaty. Poza tym będzie słabym premierem i ludzie w jego rządzie będą robić co będą chcieli.


Prawdopodobnie podczas rządów PO doświadczymy wielu cudów i nadprzyrodzonych zjawisk. Kręgi zbożowe z Wylatowa, to mały pikuś przy tym co obiecał zrobić Donald Tusk. Harry Potter powinien się od niego uczyć.

czwartek, 25 października 2007

Dlaczego PiS przegrał, albo dlaczego nie lubimy PiS

Jest jedna główna przyczyna czemu PiS przegrał. My, jako młodzi ludzie nie lubimy PiS. A nie lubimy PiS z kilku prostych powodów.

1. Sojusz z Radiem Maryja. Radio Maryja uważane jest powszechnie za kwintesencję dewocyjnej religijności, szowinizmu, wstecznictwa. Jest absolutnie passe. I nawet choćby laureat nagrody Nobla z fizyki wypowiadał się na antenie Radia Maryja jego medialne notowania wśród młodych lecą w dół na łeb na szyję.

2. Sposób odnoszenia się do ludzi. Wyrażenia typu "wykształciuchy" , "małpa czerwonym", "bura suka", "spieprzaj dziadu" potrafią przysporzyć wielu wrogów. Budują wrażenie, że władza ma skrajny brak szacunku dla ludzi. Pomijając już fakt, że człowiek z pewnym poziomem kultury takich wyrażeń nie powinien używać. Nawet w życiu codziennym.

3. Sposób prowadzenia polityki zagranicznej. Dla mnie ideałem polityka na scenie międzynarodowej jest Władimir Putin. Prowadzi politykę prorosyjską, i tak powinno być. Robi to w sposób twardy i skuteczny. Kaczyńscy próbowali być twardzi, a byli tragikomiczni. Ci ludzie nie umieją negocjować, nie znają się na tworzeniu wizerunku. Umiejętność wymagana od każdego managera pracującego w dziale marketingu i sprzedaży. Musi umieć zadbać o interes firmy, ale nie zrazić do siebie wszystkich kontrahentów na około. Donald Tusk będzie mile witany na salonach za granicą. Alę w kuluarach będzie wyśmiewany tak samo jak Kaczyńscy. Za jego nadmierne wydzielanie wazeliny. Acha no i jeszcze ta nieszczęsna Fotyga. Kim ona w ogóle jest i skąd oni ją wzięli? To był mały koszmarek.

4. Dobór otoczenia Kaczyńskich. Ludzie tacy jak Kurski czy Gosiewski w ogóle nie powinni się znaleźć a takich stanowiskach w PiS lub w rządzie jakie zajmowali. Są wybitnym przykładem tego, że nawet człowiek chamski i nie obyty może znaleźć miejsce w polskiej polityce. Ci panowie zabrali naprawdę wiele głosów. Powinni zostać wydaleni z PiS w trybie natychmiastowym. I każda inna partia powinna się wystrzegać ich w swoich szeregach jak ognia.

5. Przyczyna leżąca poza PiS. Niechęć mediów. PiS nie umiał zaskarbić sobie przychylności. Jego retoryka była zbyt agresywna. Zbyt mocno PiS próbował konfrontować grupy społeczne. Akurat nie zdawali sobie sprawy, że "wykształciuchy" trzymają media. Przychylność Radia Maryja to za mało. Z resztą grupa słuchaczy tego radia będzie się zmniejszać.

To na tyle. Niedługo napiszę o tym dlaczego nie będziemy lubili PO.

środa, 24 października 2007

A PO nas choćby POtop

Wiemy już, że bezdyskusyjnie wygrało PO, po wyborach co najmniej magicznych. W poprzednich wyborach były 3 miliony mieszkań, teraz mamy czekać na cud. W każdych wyborach politycy zdają się posiadać coraz więcej boskich mocy. Może tak porzucimy nasze stare dobre chrześcijaństwo a przejdziemy na politeizm ? Pan Tusk został by odpowiednikiem Zeusa, pani Gronkiewicz-Wlatz została by Ateną i tak dalej aż do skompletowania całego panteonu bóstw politycznych. W poprzedniej kadencji było by gorzej, Zeus wszakże nie miał brata bliźniaka. Ale ni o tym miało być.

Intryguje mnie 10 zobowiązań Platformy. Są one następujące:

1. Przyspieszymy i wykorzystamy wzrost gospodarczy
2. Radykalnie podniesiemy płace dla budżetówki, zwiększymy emerytury i renty
3. Wybudujemy nowoczesną sieć autostrad, dróg ekspresowych, mostów i obwodnic
4. Zagwarantujemy bezpłatny dostęp do opieki medycznej i zlikwidujemy NFZ
5. Uprościmy podatki - wprowadzimy podatek liniowy z ulgą prorodzinną, zlikwidujemy ponad 200 opłat urzędowych
6. Przyspieszymy budowę stadionów na Euro 2012
7. Szybko wypełnimy naszą misję w Iraku
8. Sprawimy, że Polacy z emigracji będą chcieli wracać do domu i inwestować w Polsce
9. Podniesiemy poziom edukacji i upowszechnimy Internet
10. Podejmiemy rzeczywistą walkę z korupcją.


Pod tym zestawem deklaracji podpisać może się każda partia, PiS, LiD, Samoobrona, LPR czy jakakolwiek partia która w przyszłości powstanie. Mamy więc zestaw dziesięciu obietnic, w swojej nazwie nawiązujący do dziesięciu przykazań. Różnica między tym co przedstawiła PO a dekalogiem jest jednak dość duża. Dekalog mówi wyraźnie co robić a czego nie robić. PO mówi czego sobie życzy, coś jak list do Świętego Mikołaja. Nie za bardzo mówi jak to wszystko chce zrobić. Z resztą od lat co wybory intryguje mnie jedno pytania. JAK ? JAK oni to zrobią? Przedtem było "Jak oni wybudują 3 mln mieszkań?". Teraz jest " Jak oni wybudują stadiony na Euro 2012? Jak oni będą walczyć z tą korupcją? Jak oni przyśpieszą wzrost gospodarczy? Jak oni podniosą płace dla budżetówki, zwiększą emerytury i renty i w tym samym czasie obniżą podatki? ".

Podejrzewam, że znam odpowiedź na ostatnie pytanie. Dziś w głównej tubie propagandowej PO, Gazecie Wyborczej przeczytałem, że PO zamierza zablokować obniżkę składki na ZUS zarządzoną przez Zytę Gilowską. Dobrze, ZUS będzie miał więcej pieniędzy. I jest jeszcze jedno źródło finansowania. Prywatyzacja. Coś się sprzeda i będzie na emerytury i podwyżki dla pielęgniarek.

A teraz muszę przypuścić szturm krytyki. Czy zablokowanie składki na ZUS to nie jest czasem zablokowanie obniżenia kosztów pracy? Jak to się ma do punktu pierwszego przyśpieszeniu wzrostu gospodarczego? Jak to się ma do obniżania podatków? Przecież to kłamstwo, kłamstwo w żywe oczy. Oni kłamią gorzej niż Kaczyńscy, bo oni mieli przynajmniej uzasadnienie po temu by wejść w koalicję z SO i LPR, a tym uzasadnieniem jest to, że PO nie chciała koalicji. Ale teraz nie ma nawet uzasadnienia. Nie ma nawet próby wytłumaczenia się przed wyborcami. Murzyn oddał głos na PO, murzyn może odejść i ma nie pytać. I nie narzekać. Narzekajmy, róbmy to głośno i nie pozwólmy zapomnieć.

Wracają co tematu, bierzemy na warsztat następny sposób finansowania obietnic, prywatyzację. Zasadnicze pytanie. Pielęgniarki i lekarze będą chcieli wyższych pensji na ZAWSZE. Co będzie jak się skończą pieniądze z prywatyzacji? Wielki Kolaps? Czy może Wielki Wybuch zbuntowanego społeczeństwa? Widocznie wyznają zasadę PO nas choćby POtop.

Żeby już całkiem dopełnić krytykę prywatyzacji skomentuję sposób prywatyzacji. Otóż zawsze w historii prywatyzacji w Polsce sprzedawano firmy poniżej ich wartości albo robiono wszystko żeby tę wartość obniżyć. Sprzedawano zakłady w najgorszej sytuacji finansowej, często za grosze. Zamiast naprawić sytuację tych przedsiębiorstw i sprzedawać je jako drogocenne klejnoty doprowadzano je do krawędzi upadłości i sprzedawano w cenie złomu. Czemu? Czy do diabła nie można wziąć przykładu z handlarzy samochodów? Każdy handlarz doprowadza samochód do należytego stanu wizualnego przed sprzedażą, aby sprzedać go jak najdrożej. A co nasi mądrzy panowie rządzący? Oni zapewne przed sprzedażą jeździli by samochodem po najgorszych bezdrożach żeby był jak najbrudniejszy. Czy ci ludzie, z lewa i z prawa, są aż tak głupi, czy aż tak im nie zależy?

Podsumowując, jestem bardzo sceptyczny wobec tego co PO zaczyna robić i co pozostawi po sobie. Wolałbym, żeby ten rząd rządził tak krótko jak to możliwe.

wtorek, 23 października 2007

Dziwne zachowanie Rosji

Zachowanie Rosji po wyborach w Polsce jest co najmniej dziwne. Jak tylko Kaczyńscy doszli do władzy zaczęło się prężenie muskułów sceny z blokadą importu polskich produktów spożywczych. Jak tylko Kaczyńscy odeszli to problemy ustąpiły. Tak jak by problemy były karą za wybór PiS-u. Czy oni naprawdę myślą, że mogą pokazywać nam jak mamy głosować? To jaki rząd sobie wybieramy to nasza i tylko nasza sprawa. Mógłby być rząd z samego LPR, możemy mieć nie LPR i państwo wyznaniowe ale nawet wręcz kalifat islamski ale oni nie mają prawa się wtrącać i komentować. Chcę zaznaczyć, że nie chwalę tu polityki zagranicznej Kaczyńskich, bo było bardzo wiele złych elementów. Ale co robi rosyjski rząd ? Stara się powiedzieć przegoniliście PiS to teraz dostaniecie nagrodę. Jak mówi teraz młodzież, to był "wjazd na ambicję". Czy ludzie ekipy Putina już całkiem na głowy poupadali? Reakcja Rosji na rezultat wyborów doprowadziła mnie do złości i świętego oburzenia. Nie na Rosjan, można powiedzieć, pamiętam z dzieciństwa rosyjskich znajomych moich rodziców. Fantastyczni ludzie. Wściekły jestem na rosyjski rząd i na reakcje wyborców w Polsce. Wystarczy spojrzeć na forum Gazety Wyborczej. Ludzie są jak w amoku i nie widzą tego, że Rosja chce manipulować polską opinią publiczną. Tego już za wiele.

No i po wyborach

No i po wyborach. Nie powiem jednak aby ogarniała mnie euforia z powodu wygranej PO. Nie cieszyłbym się również gdyby jakakolwiek inna partia wygrała. Wybór mieliśmy bardzo kiepski. Z jednej strony sepleniący liberał, który tak naprawdę liberałem nie jest a z drugiej strony niski człowiek mający 58 lat w chwili obecnej i w dalszym ciągu mieszkający z matką. Tragedia polskiej polityki polega na tym, że nie zmieniają się twarze ale zmieniają się nazwy ugrupowań. PO, KLD, UW to tak na dobrą sprawę ci sami ludzie. Z kolei PiS to PC i AWS. To samo dotyczy LiD-u który wywodzi się z SLD, SdRP i jeszcze wcześniej z PZPR. Wszyscy już byli. Kiedyś obiecywali nam drugą Japonię, teraz obiecują drugą Irlandię. Mam wrażenie, że jedyne co się zmienia to wyborcy. Bo jak wytłumaczyć to, że ludzie uwierzyli im po raz kolejny? Nie uwierzyli po raz kolejny, uwierzyli po raz pierwszy, bo przedtem byli zbyt młodzi. Nie mówię przez to, że ja jestem stary. Jestem przedstawicielem młodego pokolenia, które weszło w rzeczywistość polityczną dopiero niedawno. Mogę za to powiedzieć, że jestem relatywnie starym emigrantem, bo wyjechałem w pierwszej fali. Jedynie kierunek obrałem inny niż reszta, czego nie żałuję.

I raczej nie planuję wracać, chyba, że coś się zmieni, albo będzie szansa na to, że będę mógł brać udział w zmianach. Nie chodzi mi o rewolucję. Chodzi o to, żeby rozbić porządek po okrągłym stole. To co teraz się dzieje w polityce, to zabawy kolegów z piaskownicy. Piaskownicy pod tytułem okrągły stół. Wszyscy się znają, wiedzą jakie zabawki mieli koledzy, vide historia z pistolecikiem. Trzeba powiedzieć temu dość. Potrzebny jest dopływ młodej krwi. Ludzi wykształconych w swych dziedzinach i nie skażonych polityką. Nie zakażonych propagandą żadnej partii. Obawiam się, że teraz może być to trudne. Ale mimo wszystko trzeba podjąć próbę. Próbę odcięcia się od przeszłości. I mówię wyraźnie, Platforma Obywatelska, tak samo jak PiS i LiD to przeszłość. Największym błędem jest różnicowanie ich. Tak naprawdę nie ma różnic między nimi. Trzeba się odciąć od historycznego balastu jaki stanowią politycy tamtej epoki, ich czas się skończył, a oni wciąż istnieją w naszej rzeczywistości jak mumia Lenina. Nie pozwólmy mumiom rządzić. Stwórzmy coś nowego, coś na miarę naszego pokolenia. I tym wezwaniem kończę ten post.

piątek, 19 października 2007

Wyborcza agitacja

No cóż, nowy dzień stary świat. Nasuwa mi się pewna refleksja odnośnie debaty Tusk-Kaczyński. Nie jestem fanem żadnego z nich. Jeden jest nieudacznikiem życiowym, ale odnosi sukcesy w polityce, a drugi jakoś zdołał wyprowadzić się od mamy i zrobić prawo jazdy, ale za to ma niesamowity talent do przegrywania wyborów. Ale nie o tym miałem pisać.
Pan Donald Tusk usiłował nam powiedzieć, że ma program jak z Polski stworzyć Irlandię. Liberalizm gospodarczy ma nas doprowadzić do świetlanej przyszłości. No cóż, ale chyba Pan Tusk nie wie tak naprawdę co chce tworzyć. Program PO nijak się nie ma do sytuacji w Irlandii. Weźmy na ten przykład podatki. W Irlandii są dwa progi podatkowe, 20% i 41% (dane na rok 2007, do sprawdzenia na http://www.revenue.ie/index.htm). Cóż bardziej to wygląda jak program PiS niż PO. Więc o czym Pan Tusk do diabła mówi?Czy Pan Tusk próbuje naciągać fakty na potrzeby jego kampanii? Zastanawia mnie to czy Pan Tusk w ogóle kiedykolwiek mieszkał za granicą. Ja mam to doświadczenie. Akurat nie mieszkam w Irlandii ale w Danii. Tu jest jeszcze ciekawiej. Podstawowy próg podatkowy to 38%. A gospodarka rozwija się dobrze. Wzrost PBK za rok 2006 wyniósł 3,5%. Jak widać muszą być jeszcze inne czynniki niż podatki. W Danii jest to akurat duży udział zaawansowanych technologi. Tutaj nikt nie przejmuje się niskimi kosztami pracy w Chinach. To dobrze, że koszty pracy w Chinach są niskie, bo jest komu wytwarzać tanie produkty, produkcja których nie stanowi dla Duńczyków szczytu życiowych ambicji. Tu liczy się High-Tech. W Kopenhadze są dziesiątki małych, ale bogatych firm hightechowych. Do tego kilka dużych i bardzo bogatych. Te największe to głównie branża medyczna. Przy tego rodzaju orientacji gospodarki koszty pracy mają marginalne znaczenie. Liczy się wykwalifikowana i wydajna siła robocza, liczą się naukowcy. Liczy się też prestiż. Skandynawia to dobra marka i ma bardzo duży potencjał reklamowy. Podobną drogą podąża Irlandia. Stawia na high-tech. Co potrzebne jest po to, żeby stymulować rozwój tego działu gospodarki? Zorganizowane państwo, dobre uczelnie dostarczające kadry, pomoc dla firm zaczynających w branży. Przykład to firma Dan-Chip. Firma jest niejako przybudówką uczelni DTU. Idea jest taka, że państwo udostępnia prywatnym firmom clean-room (miejsce gdzie wytwarza się układy scalone). Oczywiście nie za darmo. Jakie są korzyści? Małe firmy, które nigdy nie były by w stanie wybudować clean-roomu za swoje pieniądze, ani nigdy nie wykorzystały by go w 100% mają do niego dostęp, więc mogą prowadzić swoje badania czy produkcję w małej skali, a państwo odzyskuje wyłożone pieniądze. Sprytne prawda? Ale do tego trzeba mieć ludzi w strukturach rządowych którzy potrafią zarządzać państwem tak jak by to była firma.
Więc co mają do zaproponowania Pan Tusk i Pan Kaczyński? Jeden mówi o tym, że Polska dzięki niskim podatkom ma być Chinami Europy, gdzie będzie lokowana masowa produkcja tanizny, a drugi mówi o tym, że nikt nie może ucierpieć w wyniku przemian i że dobrze trzeba zrobić wszystkim. Kaczyński ma natomiast jeden atut, od gospodarki ma ludzi którzy się na tym znają. I tak naprawdę to Gilowska powinna prowadzić debatę z Tuskiem a nie Jarosław Kaczyński.

czwartek, 18 października 2007

Przedwyborcze szaleństwo

No cóż, wybory za pasem, gorączka wyborcza sięga zenitu. Fora internetowe pełne gorących komentarzy, często bardzo emocjonalnych, żeby nie powiedzieć agresywnych. Widać wyraźnie, że polscy wyborcy często nie odstają poziomem od klasy politycznej. Być może to tłumaczy niski poziom polityki w Polsce, z resztą czym innym to wytłumaczyć? Nie importujemy polityków z zagranicy, wybieramy ich spośród nas samych. Z drugiej strony czy to jest tak, że oni są tacy źli w momencie kiedy ich wybieramy? Czy to nie jest może tak, że władza psuje ludzi? Sugeruję to dlatego, że chcę wierzyć w to, że my, Polacy nie jesteśmy tacy jak nasi politycy. Być może to jest tak, że zwykli ludzie, którzy zostają politykami, nie mają w sobie tej tężyzny moralnej aby poradzić sobie z pokusą łatwego zarobienia pieniędzy kosztem państwa, czyli kosztem nas wszystkich. Przykładem jest nieszczęsna Beata Sawicka. Padła ofiarą prowokacji, to prawda. Prowokacja to bardzo nieprzyjemna i wręcz perfidna metoda. Ale za to bardzo, bardzo skuteczna. Prawda jest taka, że Sawicka jako polityk nigdy, przenigdy nie powinna przyjąć propozycji korupcyjnej. I nie ważne czy to prowokacja, czy nie. Co by było gdyby to nie była prowokacja, a rzeczywiste ustawianie przetargu?
Inna sprawa to zachowanie PO. Gdyby ta sytuacja miała miejsce dwa, trzy lata temu i dotyczyła osoby z SLD to PO piała by z zachwytu nad skutecznością walki z korupcją. Teraz PO to krytykuje, za prawdopodobnie gdyby byli teraz w koalicji z PiS-em to PO wyrażała by aprobatę dla tego typu działań. Mam wrażenie, że PO krytykuje rząd tylko dlatego, że premierem jest Jarosław Kaczyński a nie Donald Tusk.
Tak naprawdę nie popieram ani PiS ani PO. Obydwie partie tracą czas na wzajemnym zwalczaniu się i obrzucaniu błotem. Żadna z nich nie ma dobrego programu gospodarczego. PiS zbija kapitał polityczny na zwalczaniu korupcji, PO zbija kapitał polityczny na zwalczaniu PiSu. Nie popieram też LiD ani PSL. Nie popieram żadnej partii na obecnej scenie politycznej. W nadchodzących wyborach zagłosuję na mniejsze zło. I tym kończę mój dzisiejszy wpis.