Słowo wstępu i mała prośba

Mam nadzieję, że moje posty będą znośne i w miarę ciekawe. Nie mniej jednak zdaję sobie sprawę, że nie jestem nieomylny i wielu z was może mieć inne zdanie na różne tematy. To co piszę to moje osobiste przemyślenia, więc proszę o kulturalną dyskusję na temat w komentarzach. Każdy może dodać coś od siebie. Wymiana poglądów i argumenty to podstawa do tworzenia wysokiej jakości intelektualnej.

wtorek, 22 kwietnia 2008

Problemy imigracyjne - odsłona druga

Poprzedni post o polityce imigracyjnej wzbudził dość intensywną reakcję, nie w sensie ilości komentarzy, ale w ich treści. 

Jak napisałem w komentarzu do poprzedniego posta, dość trudno jest napisasać we właściwy sposób, zwłaszcza jeśli chodzi o imigrantów z krajów muzułmańskich, bo oni są najczęściej źródłem dyskusji i problemów. Jak pewnien anonimowy czytelnik napisał w komentarzu, można wysłać CV z nazwiskiem zmienionym na Muhammad i nigdy nie usłyszeć od żadnej firmy.  Problem wydaje się być mniejszy, kiedy nawzisko zmieni się na nazwisko brzmiące bardziej chińsko.  W Danii jest bardzo wielu imigrantów z krajów azjatyckich (czytaj Chiny, Wietnam) i zasadniczo niewiele o nich się mówi. Rzadko widać (tzn. ja nie widziałem nigdy) na ulicach bandy chińskich wyrosktów wykrzykujące coś w niezrozumiałym języku i wyglądających na dość agresywnych. Jednak takie widoki zdarzają się z młodymi Pakistańczykami czy Turkami w roli głównej.  Problemy z wymuszaniem małżeństw i podporządkowaniem kobiet woli głowy rodziny w mniej lub bardziej brutalny sposób też jakoś nie dotyczą rodzin o dalekowschodnim podłożu etnicznym. 

Nie jestem jednak Geertem Wildersem i nie obwiniam za taki stan rzeczy religii. Bynajmniej. W Europie mieliśmy podobnie w czasach średniowiecza. Mieliśmy świętą inkwizycję, palenie czarownic na stosach, wszelakie próby, których ofiarami najczęściej były kobiety. Zauważyłem, że zazwyczaj ludzie obsesyjnie religijni mają obsesję natemat seksu i wolności. W średniowiecznej Europie seks był uważany za zło i wszelkie problemy z nim związane były traktowanie niemalże tak samo jak w fundamentalistycznym Islamie. Mamy taką przeszłość jaką mamy, ale szczęśliwie jakoś wyszliśmy z tego bagna.  Pytanie, jak długo muzułmanie o fundamentalistycznych poglądach będą wychodził z tego bagna w którym my siedzieliśmy w średniowieczu. Wielu już wychodzi, ale dotyczy to zazwyczaj ludzi wykształconych. W pewnym stopniu istnieje podobieństwo fundamentalizmu muzułmańskiego z fundamentalziem O. Rydzyka. Oczywiście O. Rydzyk nie namawia do mordowania kobiet które wyszły za mąż wbrew roli ocja, jednak Giertychowskie trójki ścigające uczennice w ciąży mają w sobie ducha reżimu Talibów.

To co można zauwazyć to to, że zwolennikami fundamentalistycznych poglądów są zazwyczaj ludzie mało wykształceni o niskiej pozycji społecznej. Można nawet zauważyć pewne podobieństwa między pewnymi grupami Turków czy Pakistańczyków a naszymi swojskimi dresiarzami. Ta sama mentalność i podobny sposób bycia. Nawet upodobania do samochodów są podobne, najpopularnijesze są starsze roczniki BMW.  Nasuwa się więc konkluzja, że problem przemocy, fundamentalizmu i dysfunkcji społeczej zależy od edukacji i pochodzenia klasowego, a nie od religii czy narodowości.

Odrębność kulturowa to tylko jeden z aspektów.  Bardzo często oczekiwania mieszkańcó krajów przyjmujących imigrantów i samych imigrantów są bardzo odmienne. Jak jeden z czytelników napisał, Duńczycy myśleli, że Pakistańczycy, Turcy czy Chińczcy przyjadą, zrobią swoje i pojadą do domu. Może nie mówili tego otwarcie, ale takie było zamierzenie. Imigranci myśleli, że mogą przyjechać, ściągnąć swoje rodziny i żyć na socjalu. No bo jak dają to który głupi by nie wziął? Cóż, scenariusz nie przewidziany przez Duńczyków. Inna rzecz, której Duńczycy nie przewidzieli to to, że imigranci wcale nie koniecznie uznają duński sposób życia za lepszy. Dla wielu Duńczyków  to absolutne zaskoczenie. Jak można nie chcieć systemu który wypracował taki dobrobyt? No cóż, jak widać można. Zwłaszcza kiedy nie ma się pojęcia o historii kraju w którym się jest i ma się inne podłoże kulturowe. 

W przypadku Polaków historyczne zaszłości między Polską a Danią są zdecydowanie większe, niż między Pakistanem a Danią. Ponoć w Kanutowi Wielkiemu w czasie jego wyprawy na Anglię posiłki wysyłał jego wuj król Polski Bolesław Chrobry. Do tego dochodzą jeszcze walki ze Szwecją.  Z resztą historia wojen między Danią i Szwecją jest długa jak historia tych krajów. Na zamku w Helsingor do dziś stoją na pamiątkę tych czasów armaty wycelowane w Szwecję. Zdzarzają się też Duńczycy mówiący że, Skania to w dalszym ciągu Dania. Szwedzi w Skanii ponoć prowadzili intensywny kulturkampf aby wykorzenić wszelką duńskość z tych regionów. Jednak co do żądań odnośnie duńskich szkół w Malmø wynika to z tego, że wielu Duńczyków mieszka w Malmø dlatego, że mieszkania tam są dużo tańsze oraz dlatego, że podatki od samochodów są dużo niższe niż w Danii, bo przecież Szwedzi nie są takimi idiotami żeby ograniczać popyt na swoje Volvo, Saaby i Koenigseggi.

Wróćmy jednak do problemów imigracji w Danii. Z duńskimi imigrantami w Hiszpanii rozprawimy się później i też będziemy po nich jeźdić jak po łysej kobyle. A co, jak już wytykać wady to wszystkim równo. Każdemu według potrzeb (to ironia :) ). Problemem Duńczyków jest to, że tak naprawdę nie są mentalnie przygotwani na imigrantów. Duńczycy w swojej mentalności żyją sami ze sobą, w zamkniętym kręgu przyjaciół i rodziny. Można mieszkać 10 lat w jednym bloku i nie znać swoich sąsiadów, co w sumie jest normalne w Danii. Duńczycy nie wywierają absolutnie żadnej presji kulturowo-społecznej. Jest jedynie telewizja, ale zawsze można oglądać TV turecką. Taka to jest duńska kultura, nikomu nie przeszkadzać i nikomu się nie narzuacać. W pewnym stopinu jest to społeczny izolacjonizm. No i to się Duńczykom czkawką odbija, chociaż oni sami sobie z tego nie zdają sprawy. Nie wywierają absolutnie żadnej presji na integrację. Dansk Folkeparti bardzo chce, żeby imigranci się integrowali. Ale z kim do diabła mają się oni integorwać? Z ludźmi którzy nie znają nawet swoich sąsiadów?
Imigrant jest jak transplantowany organ. Organizm biorcy przed transplanracją jest przygotowywany to przyjęcia transplantu. Duńczycy jako organizm nie byli w żaden sposób przygotowani i nie są w dalszym ciągu. My Polacy jestśmy jeszcze mniej przygotowani. To przygotowanie jest kurewsko trudne (przpepraszam za bluzga, ale tutaj pasuje). Nie da się tego zrobić przez rządowy program w przeciągu czasu od poniedziałku do soboty. Musimy przygotować się my, żeby umieć rozmawiać z imigrantami. Żeby umieć przekazać im swoją kulturę i swoją historię. Żeby wywierać niewidzialną społeczną presję.

Tu jest bardzo ważna przestroga dla Polaków. Im bardziej będziemy się w sobie zamykać, im wiecej będziemy budować ogrodzonych osiedli tym gorzej dla nas. Osiedla strzeżone - zgoda świetny pomysł. Ale osiedla zamknięte to porażka. Będziemy jeszcze gorszymi zimnymi rybami niż Duńczycy. 

Kiedyś czytałem w Gazecie Wyborczej reportaż o imigrantach z Wietnamu w Polsce. O tym, jak się dorbaiają, jak żyją i jak na nich patrzą sąsiedzi. Świetny był cytat z wywiadu z księdzem. Osoba prowadząca wywiad spytała, czy ksiądz był u Wietnamczyków z kolędą. Księżulo odpowiedział oburzny, jak to, przecież to islamiści jacyś są. Właśnie postawy takie jak tego księdza, są dla nas jako społeczeństwa największym zagrozeniem. Musimy rozmawiać z nowymi ludźmi w naszym kraju. Musimy mieć dla nich otwarte drzwi. Musimy ich wciągnąć w nasz kocioł, w naszą społeczną zupę w której się razem gotujemy, żeby nasi imigranci nam nie odębieli i nie byli surowi.

Mówiąc bardizej rubasznie, w momencie kiedy mamy imigranta w sąsziedztwie musimy go wyciągnąć z jego domu, zaprosić go do siebie na imprezę i dać mu chrzest bojowy. Taki imigrant musi się nauczyć jak się je polską kiełbasę, jak się ja bigos i jak się pije wódkę. Musi się pogodzić z tym, że od czasu do czasu powinien się narąbać jak Zagłoba. I nie wolno się śmiać z naszego imigranta, że w jego kraju psy jedzą, conajwyżej można mu powiedzieć że to dla nas dziwne i że wieporzowina jest lepsza. Jeszcze raz powtórzę, nie wolno się z kraju imigranta śmiać, ale trzeba mu dać chrzest bojowy w naszym społeczeństwie.