Słowo wstępu i mała prośba

Mam nadzieję, że moje posty będą znośne i w miarę ciekawe. Nie mniej jednak zdaję sobie sprawę, że nie jestem nieomylny i wielu z was może mieć inne zdanie na różne tematy. To co piszę to moje osobiste przemyślenia, więc proszę o kulturalną dyskusję na temat w komentarzach. Każdy może dodać coś od siebie. Wymiana poglądów i argumenty to podstawa do tworzenia wysokiej jakości intelektualnej.

sobota, 15 listopada 2008

Subtelne różnice

Całkiem niedawno, 23 października, w czasie kiedy Donald Tusk pojechał do Chin, pojechał również do Chin duński premier Anders Fogh Rasmussen. Zarówno Donald Tusk jak in Anders Rasmussen mówili o współpracy gospodarczej, emisji CO2, wymianie handlowej i innych standardowych pierdołach. Zarówno Donald Tusk jak i Anders Rasumssen wzięli ze sobą grupę biznesmenów. 

To co różni wizyty tych polityków to detale. Nie chodzi mi jednak sławne dżinsy Tuska. Było to pewne faux pas, ale nie jest to coś o merytorycznym znaczeniu. Donald Tusk mówił jakieś ogólniki o współpracy gospodarczej i współpracy w obszarze technologii czystego węgla. Polskie media nie podały żadnych konkretów. Być może jest to kwestia nastawienia polskich mediów, które najbardziej intersują konflikem na linii Kaczyński-Tusk. W każdym bądź razie Anders Rasmussen powiedział w Chinach, że jeśli Chińczycy będą używać duńskich technologii, będą używać produktów Danfossa, pomp Grundfossa, wiatraków Vestas to znacznie może obniżyć się ich zużycie enegii i emisja CO2. To się nazywa dobra promocja rodzimego przemysłu. Tusk, powinieneś brać przykład. Wymuszanie redukcji emisji CO2 nie jest zagrożeniem, a jest szansą na rozwój nowych technologii i nowe inwestycje. My jeszcze możemy na ten wózek się załapać jeśli zaczniemy inwestować w rozwóij technologii i trasnfer technologii z jednostek akdemickich do firm.

niedziela, 2 listopada 2008

Żelazna kurtyna niewiedzy

Żyjąc od paru lat w Danii miałem okazję zauważyć kulturowe skutki istnienia żelaznej kurtyny. Czterdzieści pięć lat kulturowego odcięcia krajów europy środkowo wschodniej zrobiło swoje. Mieszkańcy Europy Zachodniej o Polsce w większości nie wiedzą tak naprawdę nic, poza tym, że u nas był komunizm, Wałęsa i że wielu nas przyjeżdża do pracy. Znajomość naszej kultury i historii jest bardzo niewielka. Polska muzyka, polskie kino i literatura niemalże nie istnieją w starej Unii. Oczywiście, ludzie zainteresowani wiedzą o Wajdzie, Kieślowskim, Stanisławie Lemie ale są to niemalże koneserzy kultury. Nawet polska kuchnia jest wielką niewiadomą dla ludzi na zachodzie.

Na pierwszy rzut oka wydaje się to logiczne, że po tylu latach izolacji poziom znajomości Polski i problemów Polski jest na zachodzie znikomy. Wydaje mi się jednak, że większości z nas unika uwadze, że komunizm w Polsce skończył się prawie 20 lat temu.

Polska jest w takiej sytuacji, że jeśli sami się nie wypromujemy, to nikt i nic nam nie pomoże. Hiszpania ma ciepły klimat i jeżdżą tam masy turystów. Turyści jeżdżący do Hiszpanii na wczasy siłą rzeczy zaznajamiają się przynajmniej w niewielkim stopniu z krajem. Później Hiszpanom łatwiej jest się przebić ze swoją kulturą (np. Almodóvar) czy swoimi produktami (np. serrano czy chorizo) w Niemczech, Danii czy Anglii. Łatwiej jest im też zdobyć sympatię polityczną, czego Polsce nie zapewnią awantury pomiędzy Kaczyńskim i Tuskiem.

My nie mamy słońca i plaż, więc turyści nie ściągają do nas w tak masowych ilościach jak do Hiszpanii. Nie ma tylu turystów którzy mieli by okazję spróbować polskiego jedzenia w Polsce, co ułatwiło by sprzedaż polskich produktów za granicą. To samo dotyczy muzyki. Jeśli ktoś będąc w Polsce usłyszy coś fajnego, to być może kupi polską płytę kiedy wróci do domu. Jednak, słońce i klimat nam nie sprzyjają w rozwijaniu turystki i ta droga w naszym przypadku ma ograniczoną przepsutowość. Mamy tutaj trudną sytuację  i nie widzę prostego rozwiązania. Może to jednak dobrze, że mamy Tuska i Kaczyńskiego? Tak w imię zasady, że nie ważne jak o nas mówią, ale ważne żeby mówili?