No cóż, nowy dzień stary świat. Nasuwa mi się pewna refleksja odnośnie debaty Tusk-Kaczyński. Nie jestem fanem żadnego z nich. Jeden jest nieudacznikiem życiowym, ale odnosi sukcesy w polityce, a drugi jakoś zdołał wyprowadzić się od mamy i zrobić prawo jazdy, ale za to ma niesamowity talent do przegrywania wyborów. Ale nie o tym miałem pisać.
Pan Donald Tusk usiłował nam powiedzieć, że ma program jak z Polski stworzyć Irlandię. Liberalizm gospodarczy ma nas doprowadzić do świetlanej przyszłości. No cóż, ale chyba Pan Tusk nie wie tak naprawdę co chce tworzyć. Program PO nijak się nie ma do sytuacji w Irlandii. Weźmy na ten przykład podatki. W Irlandii są dwa progi podatkowe, 20% i 41% (dane na rok 2007, do sprawdzenia na http://www.revenue.ie/index.htm). Cóż bardziej to wygląda jak program PiS niż PO. Więc o czym Pan Tusk do diabła mówi?Czy Pan Tusk próbuje naciągać fakty na potrzeby jego kampanii? Zastanawia mnie to czy Pan Tusk w ogóle kiedykolwiek mieszkał za granicą. Ja mam to doświadczenie. Akurat nie mieszkam w Irlandii ale w Danii. Tu jest jeszcze ciekawiej. Podstawowy próg podatkowy to 38%. A gospodarka rozwija się dobrze. Wzrost PBK za rok 2006 wyniósł 3,5%. Jak widać muszą być jeszcze inne czynniki niż podatki. W Danii jest to akurat duży udział zaawansowanych technologi. Tutaj nikt nie przejmuje się niskimi kosztami pracy w Chinach. To dobrze, że koszty pracy w Chinach są niskie, bo jest komu wytwarzać tanie produkty, produkcja których nie stanowi dla Duńczyków szczytu życiowych ambicji. Tu liczy się High-Tech. W Kopenhadze są dziesiątki małych, ale bogatych firm hightechowych. Do tego kilka dużych i bardzo bogatych. Te największe to głównie branża medyczna. Przy tego rodzaju orientacji gospodarki koszty pracy mają marginalne znaczenie. Liczy się wykwalifikowana i wydajna siła robocza, liczą się naukowcy. Liczy się też prestiż. Skandynawia to dobra marka i ma bardzo duży potencjał reklamowy. Podobną drogą podąża Irlandia. Stawia na high-tech. Co potrzebne jest po to, żeby stymulować rozwój tego działu gospodarki? Zorganizowane państwo, dobre uczelnie dostarczające kadry, pomoc dla firm zaczynających w branży. Przykład to firma Dan-Chip. Firma jest niejako przybudówką uczelni DTU. Idea jest taka, że państwo udostępnia prywatnym firmom clean-room (miejsce gdzie wytwarza się układy scalone). Oczywiście nie za darmo. Jakie są korzyści? Małe firmy, które nigdy nie były by w stanie wybudować clean-roomu za swoje pieniądze, ani nigdy nie wykorzystały by go w 100% mają do niego dostęp, więc mogą prowadzić swoje badania czy produkcję w małej skali, a państwo odzyskuje wyłożone pieniądze. Sprytne prawda? Ale do tego trzeba mieć ludzi w strukturach rządowych którzy potrafią zarządzać państwem tak jak by to była firma.
Więc co mają do zaproponowania Pan Tusk i Pan Kaczyński? Jeden mówi o tym, że Polska dzięki niskim podatkom ma być Chinami Europy, gdzie będzie lokowana masowa produkcja tanizny, a drugi mówi o tym, że nikt nie może ucierpieć w wyniku przemian i że dobrze trzeba zrobić wszystkim. Kaczyński ma natomiast jeden atut, od gospodarki ma ludzi którzy się na tym znają. I tak naprawdę to Gilowska powinna prowadzić debatę z Tuskiem a nie Jarosław Kaczyński.
Słowo wstępu i mała prośba
Mam nadzieję, że moje posty będą znośne i w miarę ciekawe. Nie mniej jednak zdaję sobie sprawę, że nie jestem nieomylny i wielu z was może mieć inne zdanie na różne tematy. To co piszę to moje osobiste przemyślenia, więc proszę o kulturalną dyskusję na temat w komentarzach. Każdy może dodać coś od siebie. Wymiana poglądów i argumenty to podstawa do tworzenia wysokiej jakości intelektualnej.
piątek, 19 października 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz